Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Recenzje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Recenzje. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 lutego 2017

W kilku słowach o: Mężczyźni bez kobiet - Haruki Murakami


Tytuł: Mężczyźni bez kobiet 
Autor: Haruki Murakami  
Wydawnictwo Muza
Liczba stron: 320
Moja ocena: 7/10

Gdyby ktoś z moich znajomych kilka lat temu powiedział mi, że będę czytać książki z takim zapałem, nie uwierzyłabym mu, a jeśli wtedy by dodał, że z jeszcze większą fascynacją zacznę czytać książki japońskiego pisarza, zastanawiałabym się, czy czasem jest z nim wszystko w porządku.

A jednak zakochałam się w książkach, różnie bywa z czytanie, bo niedawno miałam z tym problem, ale znalazłam książkę, która mnie "odblokowała". Norwegian Wood Harukiego Murakamiego, zakochałam się w niej, ale nie chce o niej dzisiaj mówić, postanowiłam, że tą książką nie będę się dzielić. Dzisiaj przychodzę z inną książką tego samego autora, spróbuje wam jak najlepiej przybliżyć Mężczyzn bez kobiet.

Autor przygotował dla nas siedem różnych historii mężczyzn, samotności i miłości. Każde opowiadanie jest inne, dzięki temu towarzysza nam różne emocje w trakcie czytania. Mamy barwną paletę bohaterów, są w różnym wieku, różne mają doświadczenia życiowe i uczuciowe, w różny sposób opuściły ich kobiety, jedne odeszły, drugie zmarły, ale łączy ich ten sam ból i samotność.

"Pewnego dnia nagle stajesz się jednym z mężczyzn bez kobiet. Ten dzień przychodzi nieoczekiwanie bez żadnego ostrzeżenia, bez żadnej wskazówki, bez przeczucia, złego znaku, nikt nawet nie zapukał ani znacząco nie chrząknął. Mijasz zakręt i orientujesz się, że już tam jesteś. Ale nie możesz się cofnąć. Gdy raz miniesz ten zakręt, to miejsce staje się twoim jedynym światem."

Mężczyźni bez kobiet to taka książka, której nie da się przeczytać na raz, po każdym z opowiadań musiałam się zatrzymać, pomyśleć, dopowiedzieć sobie jak każda z tych historii mogłaby się skończyć, co było dla mnie plusem, jak i minusem, bo nie raz przy niektórych opowiadaniach chciałabym, żeby autor powiedział mi wprost, co się stało dalej. W książkach Murakamiewgo podoba mi się, że autor nie obwija w bawełnę, dostajemy świat, jaki jest, nie upiększa go. Porusza ciężkie, trudne tematy. Zauważyłam, że kiedy czytam, książki jego autorstwa nie potrafię czytać ich bez muzyki. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie, ale bez tych japońskich piosenek nie potrafię się skupić.

Jeżeli szukacie książek, gdzie autor nie boi się pisać o miłości, nagości i ogólnie o rzeczach niezbyt prostych, to bardzo wam polecam książki Murakamiego. Sama postanowiłam zebrać je wszystkie ;).

Kurcze to zabrzmiało, jak bym mówiła o pokemonach ;P

Pytanie dla was: Czy wy macie już jakąś książkę 
Murakamiego? Podobała wam się czy może nie koniecznie? Piszcie ;P


wtorek, 7 lutego 2017

W kilku słowach o: Królowa Tearlingu - Erika Johansen


Tytuł: Królowa Tearlingu
Autor: Erika Johansen 
Cykl/Seria: Królowa Tearlingu ( tomy 1)
Wydawnictwo Galeria Książki
Liczba stron: 486
Moja ocena: 8/10

Hej wam!

Trochę mnie nie było, ale chyba w końcu wracam, może nie do tak regularnego pisania, jak kiedyś, ale jednak będzie się coś działo na blogu.

Nie mam dla was dzisiaj żadnej mangi, w których ostatnim czasie się zaczytuję, ale książkę a jest nią Królowa Tearlingu Eriki Johanes. Dawno mi się tak dobrze nie czytało książek, jak właśnie tą. Zanim jednak się za nią zabrałam, miałam lekkie opory i myślałam boże, po co ja, kupiłam aż dwa tomy, a tu nagle okazało się, że książka wciągnęła mnie niesamowicie w swój świat.

Kelsea dorastała w ukryciu, była przygotowywana na objęcie tronu, ale nikt nie był, w stanie ją przygotować na to, co zastała na swoim dworze. Młoda królowa musi objąć tron, podjąć decyzje, które mogą wywołać wojnę z potężną czarownicą, która obejmuje władze. Dziewczynę czeka trudna droga, która jest pełna zdrad i niebezpieczeństw.

Jeśli chodzi o bohaterów, to moimi ulubieńcami są Lazarus oraz Duch, szkoda, tylko że tego drugiego jest tak mało. Do samej głównej bohaterki nie mam żadnych, ale, podobało mi się to, że była taka zwyczajna, jeśli chodzi o urodę, chyba ją polubiłam, zobaczmy, jak będzie po drugim tomie. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to wielkość czcionki, jak dla mnie zdecydowanie jest za mała, czytając ją wieczorem, było to masochizmem, dlatego, choć jestem, bardzo ciekawa co będzie, dalej muszę drugi tom odłożyć na jakiś czas.

Jeśli nie czytaliście jeszcze Królowej Tearlingu to gorąco ją wam polecam.

Muszę przyznać, że po takim długim czasie niepisania ciężko mi wrócić do tego, mam nadzieje, że kolejne recenzje będą lepsze.

piątek, 30 grudnia 2016

Czytam mange: Kuroshitsuji - Yana Toboso


Tytuł: Mroczny kamerdyner 
Tytuł oryginału: Kuroshitsuji
Autor: Yana Toboso
Seria: Kuroshitsuji
Wydawnictwo Waneko 
Moja ocena: 10/10


Hej wam !

Dość długo mnie tu nie było, dalej walczę ze swoją niechęcią do czytania i wychodzi mi to różnie, raz lepiej raz gorzej. Mam dzisiaj coś genialnego, nie jest to niestety książka, ale manga oraz anime o tym samym tytule a mówię o Kuroshitsuji a na nasz język Mroczny Kamerdyner.

Muszę przyznać, że zaczęło to się wszystko niewinnie od uroczej figurki chibi Sebastiana Michaelisa, oczywiście nie wiedziałam, kim jest ów przystojniak, no i tak zaczęłam, szukać informacji skąd ta postać jest. Znalazłam najpierw anime, długo się do niego zbierałam, ale w końcu, gdy się skusiłam, przepadłam bez reszty. Ciężko mi powiedzieć czy bardziej podoba mi się manga, czy anime, bo trzeba podkreślić to, że nie są takie same. W anime pojawiają się bohaterowie, których nie ma w mandze oraz cudowna muzyka, która niesamowicie dodaje klimatu.



Obie wersje opowiadają o dwunastoletnim Cielu Phantomhive, który nawiązał pakt z demonem. Po zawarciu paktu chłopiec nadaje mu imię Sebastian Michaelis (po swoim zmarłym psie). Pakt zawiera kilka reguł, których nie będę wam zdradzać. Ciel, jest, nadwyraz bardzo mądrym i niezależnym dzieckiem. Niejednokrotnie to pokazuje. Zmusza go do tego tragedia, którą doświadczył w bardzo młodym wieku. Sebastian, reszta służby oraz kilku znajomych są dla niego nową rodziną.



Ciężko wybrać swojego ulubionego bohatera, ponieważ bohaterowie pierwszoplanowi, jak i drugoplanowi są niesamowicie wyraziści. Każdy z nich ma swoją historię i problemy. Wydaje mi się, że każdy czytelnik znajdzie dla siebie swojego faworyta, a nawet kilku, tak jak jest to w moim przypadku. Nie chce pisać kim oni są, ponieważ wyglądałoby to dość podobnie do Darów Anioła, zamiast Jace byłby np. Sebastian czy też Ciel lub jeszcze ktoś inny.



Wrócimy jeszcze na chwile do różnic, które występują w anime i mandze, tak jak wcześniej wspomniałam. Pojawiają się w anime bohaterowie, którzy nadają całkowicie nową historię, jak i w pierwszym sezonie i drugim, musimy zaznaczyć, że w mandze nie ma wcale historii z drugiego sezonu. W mandze jak na razie nie uświadczyłam, głównego antagonisty nie wiem, kto pociąga za sznurki (chyba że jeszcze za mało przeczytałam, jestem dopiero na 8 tomiku). Kolejną zmianą, co dla niektórych, może być relacja pomiędzy Sebastianem i Cielem, w mandze możemy poczuć pogardę, którą Sebastian czuje do Ciela, w anime tego nie otrzymałam. Mangowy Sebastian jest bardziej demoniczny. Wielkim plusem mangi jest bardzo ładna kreska, dodatki, które autorka zamieszcza na końcu oraz że ilustracje są naprawdę szczegółowe.



Gorąco polecam wam anime (koniecznie w japońskiej wersji z polskimi napisami) oraz mange. Pozwólcie się jej pochłonąć w ten dość mroczny, ciężki, ale także zabawny świat.



środa, 30 listopada 2016

W kilku słowach o: Gus - Kim Holden



Tytuł: Gus
Autor: Kim Holden
Cykl/Seria: Promyczek ( tomy 2)
Wydawnictwo Filia
Liczba stron: 500
Moja ocena: 7/10


Czytając, Kiedy odszedłeś miałam mieszane uczucia, jakoś szczególnie nie przypadła mi ta książka do gustu, więc kiedy pojawił się drugi tom Promyczka i porównanie jednej książki z drugą, to miałam lekkie obawy, że znowu się zawiodę. Jednak bardzo mnie kusił ten tom, bo to jednak Gus, a bardzo go wcześniej polubiłam i nie mogłam sobie odpuścić książki która była pisana z jego punktu widzenia.

Gus nie radzi sobie z sytuacją, w której się znalazł, upija się i trzeźwieje i tak w kółko. Promyczek niebyła tylko jego przyjaciółką, a kimś więcej. Drugi tom podobał mi się, ale jakbym miałam wybierać pomiędzy pierwszym tomem a drugim, to chyba wybrałabym pierwszy. Choć na początku czułam więź z Gusem, czułam to, co on czuł i mogłam się z nim w jakiś sposób związać. Jak wiecie, od jakiegoś czasu, mam problem z czytaniem, praktycznie każda książka mi się dłuży, ale nie Gus, przeczytałam go w ciągu trzech dni i nie czułam się tak, że w końcu wypadałoby zakończyć tę książkę, tylko wręcz nie mogłam się oderwać.

Jeśli już mieliście możliwość zapoznać się z Promyczkiem i zastanawiacie się nad drugim tomem, to zdecydowanie warto. Gorąco was zachęcam do zapoznaniem się z historią Gusa.

wtorek, 15 listopada 2016

W kilku słowach o: Never never - Colleen Hoover, Tarryn Fisher


Tytuł: Never never
Autor: Colleen Hoover, Tarryn Fisher
Cykl/Seria: Never never ( tomy 1-3)
Wydawnictwo Moondive
Liczba stron: 382
Moja ocena: 6/10

Sięgając po tę książkę, oczekiwałam czegoś mrocznego i nie po kojącego, sama nie wiem czemu, ale za to dostałam dość ciekawy romans. Trochę byłam zniechęcona do czytania, kolejnej książki Colleen Hoover, po Ugly Love, które mnie rozczarowało, co prawda to tylko jedna książka, która mi się nie spodobała tej autorki. Tak więc kiedy już się zmotywowałam do przeczytania Never Never, muszę przyznać, że może nie tego oczekiwała, ale ta książka naprawdę mi się podobała.

Charlie i Silas nie wiedzą, kim są. Pamiętają różne rzeczy, na przykład wiedzą, jacy są ich ulubieni aktorzy, programy, Silas pamięta jak robić doskonałe zdjęcia, a Charlie pamięta gatunki kwiatów, ale nie pamiętają, kim są, ani co do siebie czują, ani co wydarzyło się wcześniej. Razem postanawiają, odkryć co im się wydarzyło.

Czytając, powoli zaczynałam się przywiązywać do bohaterów, ale nie na tyle, aby jakoś szczególnie zapadli mi w pamięć. Co prawda ciężko było mi ją odłożyć, a dawno czegoś takiego nie miała, że chciałam tylko czytać i dowiedzieć się co będzie się działo za chwile.

Tak jak wspomniałam wcześniej, z twórczością Colleen Hoover już miałam styczność i większość z jej książek, które czytała jak najbardziej przypadła mi go gustu, oprócz Ugly Love, zastanawiam się nad przeczytaniem Pułapki uczuć oraz o November 9. A jeśli chodzi o Tarryn Fisher to było moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, nie wiem, czy zabiorę się za jej książki, nie dlatego że coś było nie tak, ale dlatego, że sama nie wiem, w co ręce włożyć i na razie nie chce zaczynać czegoś nowego.

Zachęcam was do zapoznania się z tą wciągającą historią.

piątek, 11 listopada 2016

Czytam mangę : Ścieżki Młodości - Io Sakisaka

Tytuł: Ścieżki Młodości 
Tytuł oryginału: Ao Haru Ride 
Autor: Io Sakisaka 
Seria: Ścieżki młodości (tom 1)
Wydawnictwo Waneko 
Liczba stron: 186
Moja ocena: 8/10


Hej. Dzisiaj mam dla was coś innego niż książka. Od jakiegoś czasu, nie bardzo idzie mi czytanie zwykłych książek, a w dodatku męczę się z kupą lektur, ach ta matura. Więc, żeby się trochę oderwać od zwykłych książek, wróciła do czytania Ścieżek młodości. Miałam pięć tomików tej mangi, niektóre czytała po raz drugi, przeczytałam jej przez dwa dni.

Yoshioka Futaba nie może zapomnieć o swoim pierwszym zauroczeniu, które połączyło ją z Kou Mabuchi (Tanaką), z czasów gimnazjalnych. Dla dziewczyny ten okres szkolny był naprawdę trudy, została odrzucona przez zazdrosne koleżanki, więc kiedy zaczyna się liceum Yoshioka postanawia pokazać swoją nową twarz. Jednak przez tę przemianę zatraca swoje prawdziwe „ja". W szkole spotyka chłopaka, który jest łudząco podobny do Kou.

Może na pierwszy rzut oka historia zawarta w tej mandze nie wydaje się ciekawa, ale uwierzcie z każdą kartką, chciałam więcej. Bardzo podoba mi się kreska autorki, ilustrację są naprawdę ładne. Bardzo także podobają mi się kreację bohaterów, a w szczególności Kou, który nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z Willem Herondalem. Kiedy przyjdzie osiem kolejnych tomów i je przeczytam, ma zamiar zabrać się za anime. A potem zacznę kolejną mangę na swojej liście.


Nie jest to moja pierwsza manga, ale mam nadzieję, że będzie pierwszą, którą dokończę. Chciałabym wrócić do swojej pierwszej mangi, a jest nią Król Szamanów (Uwielbiam anime! ^.^), niestety, jedyną możliwość powrotu do niej to czytanie na laptopie czego nie lubię.



Chciałabym gorąco wam polecić tę mangę. A wy czytacie mangi? Oglądacie anime? Jeśli tak to, jaki tytuł jest waszym ulubionym?

wtorek, 8 listopada 2016

W kilku słowach o: Nomen omen - Marta Kisiel


Tytuł: Nomen Omen
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo Uroboros
Liczba stron: 347
Moja ocena: 5/10

Kiedy przeczytałam, Dożywocie byłam zachwycona, ale niestety nie mogę tego powiedzieć o Nomen Omen, nie była zła, ale nie zrobiła na mnie takiego dobrego wrażenia jak Dożywocie.

Pisząc teraz recenzję, nie mam pojęcia, od czego zacząć, od samej książki, od bohaterów czy może od okładki i o ilustracjach. Najłatwiej zacząć od ostatniego, cała grafika w książce jest naprawdę ładna, ciężko oderwać wzrok od niej, dokładniej tak samo jest w Dożywociu i w jej drugim tomie.

Mam problem z fabułą, bo mam pustkę w głowie, jakiś taki zarys się fabuły rysuje, ale nic poza tym, nie zapadło mi jakoś szczególnie w pamięć. Czytając Nomen omen, nie mogła w ogóle się kupić na tym, co się dzieje w książce.

Salomea Przygoda ucieka do Wrocławia od swojej dziwnej rodziny. Niestety dziewczyna trafia spod deszczu pod rynnę. Jej nowy dom wygląda, jakby został wyciągnięty z jakiegoś horroru, prowadzony przez trzy bliźniaczki w podeszłym wieku i papugę. W telefonie słychać głosy, radio też coś się przebija, na internecie pojawiają się jakieś łacińskie zdania. Aby tego było mało, jej młodszy brat zwala się jej na głowę i pewnego dnia próbuję ją utopić.

Jeśli miałabym wybrać kogoś z nich, kto mi się najbardziej spodobał to Niadaś. Niadaś jest bohaterem, któremu trzeba wszystko tłumaczyć, jest zapalonym graczem, a także bardzo łatwo zdobywa sobie przychylność innych. Jego relacja z siostrą sprawia, że książka ma humor, bo sama główna bohaterka może irytować.

Nie jest to raczej moja ulubioną książka tej autorki, ale nie będę wam jej odradzać, jeśli macie, tylko ochotę poznać przygody Salki Przygody to was do tego zachęcam.

wtorek, 25 października 2016

W kilku słowach o: Dożywociu - Marty Kisiel


Tytuł: Dożywocie
Autor: Marta Kisiel
Cykl/Seria: Dożywocie (tom 1)
Wydawnictwo Uroboros
Liczba stron: 347
Moja ocena: 8/10

Po Pani noc potrzebowałam książki, która pozwoli mi na zapomnienie, oderwanie się od świata nocnych łowców. Mój wybór padł na Dożywocie — Marty Kisiel. Książka ta oraz kilka innych polskich pojawiło się na mojej półce dlatego, że mam zamiar poznać więcej książek polskich autorów i w tym momencie wiem, że Dożywocie było doskonałym wyborem.

Konrad Romańczuk, początkujący autor dziedziczy dom z dziwnymi lokatorami. Lichotke zamieszkują, dożywotnicy są nimi: anioł, który ma bzika na punkcie sprzątania oraz alergie na własne pióra, morskiego potwora, który ma smykałkę do gotowania, widmo romantycznego poety, kotkę, cztery utopce, które wykłócają się o łazienkę oraz różowego królika. I jak tu nie zwariować!

Domownicy Lichotki nie raz wprawiają w cudowny humor. Ciężko byłoby się z nimi nudzić. Większość bohaterów pokochałam, nawet nieszczęsnego panicza Szczęsnego, który przysporzył wielu kłopotu swojemu dożywotnikowi. Mam nadzieję, że pojawi się w kolejnym tomie.

W książce pojawiają się cudowne rysunki, które dodają uroku książce, a także zakochałam się w całej jej oprawie graficznej. Bardzo lubię, gdy w książce pojawiają się rysunki lub gdy książka ma stworzoną playlistę, której można posłuchać w trakcie czytania, jakoś odraz mogę w czuć się w klimat książki.

Strasznie szybko czytało mi się tę książkę, zarazem to dobrze, bo nie mogłam oderwać się od jej bohaterów i ich perypetii, ale także nie chciałam kończyć tej książki. Zachęcam was gorąco do zabrania się za historię Lichotki, a ja już nie mogę się doczekać, kiedy na moją półkę trafi kolejny tom.

Macie swoich ulubionych polskich autorów? Jeśli tak to podzielcie się nimi.

piątek, 14 października 2016

W kilku słowach o: Pani noc - Cassandry Clare


Tytuł: Pani noc
Autor: Cassandra Clare 
Cykl/Seria: Mroczne intrygi (tom 1)
Wydawnictwo Mag
Liczba stron: 830
Moja ocena: 9/10


Po raz drugi postaram wam się napisać dla was recenzje książki Cassandry Clare. Zawsze mam problem z oceną, jeśli chodzi o jej książki. Ponieważ uwielbiam jej serie o Nocnych Łowcach i czuje, że nie jestem obiektywną osobą, jeśli o to chodzi. A wszystko zaczęło się dość dziwnie, bo będąc, kiedyś w bibliotece wypożyczyłam pierwszy tom i ... no właśnie nie spodobała mi się w ogóle ta książka, oddałam ją niedokończoną i w sumie zapomniałam o niej. Po jakimś, czasie niczego nie świadoma, kupiłam pierwszy tom książki, która wcześniej mi się nie podobała, nie zorientowałam się, ponieważ miała całkiem inną szatę graficzną no i nie pamiętałam jej. Dopiero po jakimś czasie, czytając, książkę zorientowałam się, że to jest ta książka, która nie przypadła mi do gustu, a teraz wręcz się w niej zakochałam.

Więc kiedy pojawiła się, Pani Noc ja wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Kiedy ja kupiłam, ciągle odkładałam jej przeczytanie, probowałam unikać spojlerów i nawet mi się to udało. Słyszałam różne opinie, ale raczej nie zwracałam uwagi na nie. Pani Noc może nie jest jedna z lepszych książek, ale nie jest też najgorszą. Bardziej mi się ona podobała niż na przykład czwarty tom Darów anioła. Fajne było to, że przez książkę przewijały się, postacie z DA oraz z DM, do nowych bohaterów musiałam się trochę przyzwyczaić, znalazłam kliku, których obdarzyłam sympatią, może nie taka wielka jak panów Herondale'ów. Czytając ją, zauważyłam pewien schemat z poprzednich serii, mnie to specjalnie jakoś nie przeszkadzało. Przeszkadzało mi natomiast to, że książka po jednym przeczytaniu wygląda tak jakby, przeszła przez ręce mnóstwa osób.


Minęło pięć lat od walki z Sebastianem Morgensternem. Emma Carstairs nie jest już dzieckiem, a młodą kobietą, która pragnie dowiedzieć się, kto jest sprawcą morderstwa jej rodziców i pragnie zemsty. Dziewczyna ze swoim parabatim, Julianem Blackthornem, musi stawić czoła demonicznym zabójstwom, spiskom oraz tym, co czuję. Do tych komplikacji, zostaje dodany jeszcze, brat Juliana Mark, który został uprowadzony przez faerie. Mark ma pomóc Emmie i Julianowi, dowiedzieć się kto stoi za zabójstwami.

Pani noc sprawiała, że zarazem chciałam ją skończyć jak najszybciej i dowiedzieć się jak to się skończy, a z drugiej strony nie chciałam jej kończyć, bo znając wcześniejsze tomy, to wiedziałam, że książka skończy się w takim momencie, że czytelnik nie będzie wiedzieć co o tym wszystkim myśleć i się nie zawiodłam.

Jeśli nie mieliście okazji czytać wcześniejszych serii to gorąco, gorąco was do tego zachęcam.


wtorek, 4 października 2016

W kilku słowach o: Silver. Pierwsza księga snów - Kerstin Gier


Tytuł: Silver. Pierwsza księga snów
Autor: Kerstin Gier 
Cykl/Seria: Silver - księgi snów
Wydawnictwo Media Rodzina 
Liczba stron: 416
Moja ocena: 8/10

Kiedy zobaczyłam, Silver na bodajże na lubimy czytać, jako nowości wydawnicze od razu musiałam zobaczyć co to za książka z tak ładną okładką, na początku sam, a nie byłam pewna czy zabierać się za nią, czy też nie. Potem coraz więcej się ona przewijała, a to na blogach, a to na booktubie, aż w końcu się skusiłam i zapatrzyłam się w nią.

Rodzinna Liv ciągle gdzieś się przenosi, tym razem pada na Anglię. Wraz z młodszą siostrą już miały już plan na nowe miejsce zamieszkania, ale ich plany się zmieniają, kiedy okazuje się, że ich mam poznała Ernesta, który ma dwójkę swoich dzieci Grayson i Florens. Liv zawsze przywiązywała dużą wagę co do snów i kiedy zamieszkała w nowym domu jej syn się zmieniły, pojawiają się w nich zielone drzwi, gadający posąg oraz czterech przystojnych chłopców i jakiś dziwny rytuał na cmentarzu. Kiedy spotykają się w szkole, okazuje się, że oni wiedzą, o niej więcej niż powinni. Chyba że śnili to samo co ona.

Książka ma bardzo fajny klimat, może mało w niej demonów i samego wątku gdzie wszystko się rozstrzyga, bo miałam wrażenie, że to była chwila moment i już po wszystkim. W Silver podoba mi się też humor oraz nawiązania do Sherlocka i Plotkary. Polubiłam także, młodszą siostrę głównej bohaterki jest dość rezolutną osobą. Nie wiem czemu, ale czytając książkę, myślałam o niej jako o swojej siostrze Magdzie.

Na pewno, kiedy pojawi się drugi tom Silver druga księga snów chętnie po nią, sięgnę. Jeśli jeszcze nie mieliście, okazji czytać pierwszej księgi to gorąco ją wam polecam. 

wtorek, 20 września 2016

W kilku słowach o: Ukryta Łowczyni - Danielle L. Jansen



Tytuł: Ukryta Łowczyni
Autor: Danielle L. Jensen 
Cykl/Seria: Klątwa (tom 2)
Wydawnictwo Galeria Książki
Liczba stron: 500
Moja ocena: 8/10


„Ukryta Łowczyni” jest drugim tomem cudownej „Porwanej Pieśniarki”, na który czekałam z niecierpliwością. Po pierwszym tomie byłam oczarowana historią, co prawda podchodziłam do pierwszego tomu nieco sceptycznie dlatego, że trolle jakoś mnie nie przekonywały, a potem sama nie wiem, kiedy skoczyłam ją czytać, więc kiedy zabrałam się, za „Ukrytą łowczynie” liczyłam na tę magię z pierwszego tomu.

W Trollus źle się dzieje. Tristan, który miała, być nadzieją na lepsze życie mieszkańców został oskarżony i ukarany za zdradę. Cecile, której udało się uciec, postanawia zamieszkać wraz z matką w Trianon, poprzez występy na scenie ma nadzieje, że dzięki temu łatwiej będzie jej znaleźć Anuszke. Dziewczyna mimo tego, że opuściła Trollus nie jest wcale bezpieczna ciągle jest w zasięgu króla i jego manipulacji.

Jak tylko zobaczyłam książkę i jej grubość, to pomyślałam, że może być naprawdę ciekawie i tak się nastawiłam na akcje i na to wszystko, co było w pierwszym tomie, że będzie dość intensywnie, a tu książka powoli nabierała rozpędu i przez to jakoś ciężko mi się czytało, ale nie uważam jej za słabą. Czy jest lepsza niż pierwsza? Nie, myślę, że jest tylko ociupinkę gorszą niż pierwsza. Szkoda tylko tego, że tak szybko można się domyślić kto jest Anuszką, w moim przypadku tak było i z tego, co wiem, to nie tylko ja tak miałam.

Kiedy pojawi się, kolejny tom to na pewno po niego sięgnę, jeśli jeszcze nie mieliście okazji, zabrać się za tę książki to was gorąco zachęcam do zagłębienia się w świat trolli, magii i intryg.

wtorek, 13 września 2016

W kilku słowach o: Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender - Leslye Walton


Tytuł: Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender
Autor: Leslye Walton
Wydawnictwo Sine Qua Non
Liczba stron: 299
Moja ocena: 5/10

Nie wiem, czego dokładnie oczekiwałam. Fajerwerków? Wielkiego zaskoczenia? Czegoś, co mnie naprawdę poruszy? 
Może, ale cokolwiek to było i tak nie było mi dane. Książka, którą mam dzisiaj dla was jest Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender. Mam wrażenie, że wszyscy do koła już dawno ją przeczytali i zachwycali. Niestety ja nie jestem w tej grupie, która będzie się rozpływać nad tą książką.

Ava urodziła się ze skrzydłami, ale nie jest aniołem, więc czym? Dziewczyna pragnie poznać historię swojej rodziny. W rodzinnie dziewczyny pojawiają się dość specyficzni przodkowie. Kiedy w mieście pojawia się nowy sąsiad, nikt nie przypuszcza tego, co może się wydarzyć.

Książka sprawia, że mam bardzo mieszane uczucia oraz nie potrafię dobrać odpowiednich słów, w które mogłabym ubrać emocje, jakie towarzyszyły mi pod czas czytania. Nie wiem, czy to może ja za wysoko podniosłam poprzeczkę tej książce? Czy może po prostu coś nie do końca zagrało?

Historia Avy i jej rodziny nie zachwyciła mnie tak jak większość osób, nie porwała mnie na tyle, aby ją zatrzymać na swojej półce, więc jeśli ktoś z was jest chętny na wymianę to zapraszam na fanpage lub na lubimy czytać.

wtorek, 30 sierpnia 2016

W kilku słowach o: Anna i pocałunek w Paryżu - Stephanie Perkins


Tytuł: Anna i pocałunek w Paryżu
Autor: Stephanie Perkins  
Cykl/Seria: Anna i pocałunek w Paryżu (tom 1)
Wydawnictwo Amber
Liczba stron: 319
Moja ocena: 8/10

O Annie i pocałunku w Paryżu już pary razy słyszałam i były to dobre opinie, ale jakoś zawsze inne książki wydawały mi się bardziej przekodowujące, w końcu pod wpływem impulsu ją kupiłam, możecie na kanale zobaczyć unboxing. Książka jak inne książki stała i czekała na swoją kolej, aż w końcu zapragnęłam takiej łatwej i niezobowiązującej książki.

Anna zostaje zmuszona przez ojca do zamieszkania i nauki w Paryżu. Dziewczyna byłaby może zachwycona, gdyby nie to, że jest tam sama. Tęskni za swoją najlepszą przyjaciółką oraz chłopakiem, w którym się zadurzyła, a przed wyjazdem pomiędzy nią a nim coś zaczęło się dziać. Pierwszego dnia na szczęście poznaje, Meredith, dzięki niej zdobywa nową paczkę znajomych, a między nimi jest Etienne St. Clair, który jest inteligentny, zabawny a w dodatku ma brytyjski akcent i jest piekielnie atrakcyjny, więc każda dziewczyna się w nim kocha, tym Anna. Niestety chłopak jest w związku.

Tak wiem, jak to brzmi i na początku myślałam dokładnie tak samo, jak ty, że ocieka to słodyczą i nie będzie mi się podobać, a w dodatku ta brzydka okładka. Na szczęście w trakcie czytania zmieniłam zdanie i im dalej w głąb książki, to chciałam więcej i więcej. Nawet zaczęłam kibicować głównym bohaterom, choć końcówka mogłaby być trochę inna.

Książka może była łatwa i w żaden sposób jakoś nie jest oryginalna, ale ta książka ma coś takiego w sobie, że mnie sobą zauroczyła, a w dodatku Paryż, o którym marze. Jestem pewna, że kiedyś sięgnę po kolejną książkę tej autorki, aby przekonać się, czy są równie dobre, jak Anna i pocałunek w Paryżu.

piątek, 26 sierpnia 2016

W kilku słowach o: Ja, potępiona - Katarzyna Berenika Miszczuk


Tytuł: Ja, potępiona
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk 
Cykl/Seria: Wiktoria Biankowska (tom 3)
Wydawnictwo W.A.B.
Liczba stron: 414
Moja ocena: 8/10

Tak wiem, zamęczam was kolejnym postem na ten temat, ale ten będzie jak na razie ostatnim postem o Wiktorii Biankowskiej i jej przygodach z diabłami oraz innymi istotami.

Trzeci tom. Z tego, co już nam wiadomo, Wiktoria postanowiła związać się z Belethem, który nie wie, że wygrał. Unika dziewczyny, a między czasie szykuje zasadzkę na Piotra. Gdy wszystko idzie z jego zgodnym planem i już ma mu się udać, wtrąca się Wikii, przez co kolejny raz umiera. Zostaje zesłana do najgorszego miejsca, gdzie przebywają najwięksi zbrodniarze. Wiktoria nie może ufać nowym znajomym, każdy z nich chciałby, aby była diablica i niedoszła anielica była po jego stronie.

W książce pojawia się wielu nowych bohaterów, którzy są dość specyficzni tak jak i miejsce, w którym mieszkają. Pojawiają się między innymi Hitler, Kuba Rozpruwacz, brat Śmierci Charon, Elżbieta Batory oraz Achilles, ale nie zabrakło wspaniałego trio diabłów. Książka pozwoliła mi polubić jeszcze bardziej Lucyfera oraz Gabriela i ich słowne potyczki, ale także do grona ulubieńców trafił Achilles oraz Elżbieta. Muszę przyznać, że książkę bardzo przyjemnie się czytało za sprawą nowych postaci.

Po raz kolejny będę wam polecać gorąco tą serie, jak i Szeptuchę. W planach mam zapoznać się jeszcze z kilkoma innymi książkami tej autorki i z niecierpliwością czekam na kolejny tom Szeptuchy oraz innych książek. Jeśli macie jakieś fajne polskie książki do zaproponowania, to piszcie.


sobota, 20 sierpnia 2016

W kilku słowach o: Ja, anielica - Katarzyna Berenika Miszczuk



Tytuł: Ja, anielica
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk 
Cykl/Seria: Wiktoria Biankowska (tom 2)
Wydawnictwo W.A.B.
Liczba stron: 380
Moja ocena: 8/10

Czy ja już mówiłam, że kocham książki pani Miszczuk? Jeśli nie, to teraz mowie, a jeśli tak to się powtórzę: UWIELBIAM JE! Gdy piszę dla was teraz ten post i jestem w połowie trzeciego tomu i tak bardzo nie chce go kończyć. Bardzo podoba mi się ten klimat serii, jej dobry humor i wspaniałych bohaterów.

Beleth razem z Azazelem, postanawiają oddać Wiki, bez pozwolenia Lucyfera, jej wspomnienia i diabelską moc. Oczywiście każdy z nich chce coś od niej dla siebie. Beleth chce ją dla siebie, nie może zaakceptować szczęścia dziewczyny z innym, a Azazel Porzucił marzenie o zostaniu nowym szatanem, dla nowego planu, teraz chce zostać archaniołem. Potrzebuje mocy Wiki do stworzenia skrzydeł.

W pierwszym tomi mieliśmy możliwość zobaczyć piekło, które, nawiasem mówiąc, bardziej podobało mi się niż niebo, może dlatego, że wydawało mi się takie zwyczajne. Razem z diabłami oraz Wiktorią mamy szansę poznać je lepiej jak i jego mieszkańców, oraz ponownie wpakować się w kłopoty, które oznaczają prawdopodobnie koniec świata.

Podoba mi się ten tom, ale jednak myślę, że pierwszy przez piekło był lepszy, bardziej mnie oczarował, są też małe minusy, jednym z nich jest to, że główna bohaterka nie uczy się na swoich błędach, że brakło mi w tym tomie Kleo.

Polecam wam gorąco książki pani Miszczuk.

wtorek, 2 sierpnia 2016

W kilku słowach o: Ja, diablica - Katarzyna Berenika Miszczuk


Tytuł: Ja, diablica 
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk 
Cykl/Seria: Wiktoria Biankowska (tom 1)
Wydawnictwo W.A.B.
Liczba stron: 416
Moja ocena: 9/10

Czytając Drugą szansę, raczej nie byłam za bardzo zachwycona, kiedy znów w moje ręce dostała się Szeptucha, zakochałam się w tej książce bez granic. Dzięki niej wybrałam się do Zawiercia na spotkanie z autorką. Gdzie pani Miszczuk odpowiadała na pytania, a potem podpisywała swoje książki i dzięki temu można było zamienić z autorką parę słów. W trakcie spotkania dużo padało pytani dotyczące książki Ja, diablica i dalszych jej tomów. Wtedy nie wiedziałam, o co tyle hałasu, w końcu postanowiłam się zapoznać z tą trylogią i nie żałuję.

Wiktoria Biankowska w wieku dwudziestu lat zostaje zamordowana, przez co trafia do piekła. W Los Diablos dostaje prace, nie byle jaką, bo zostaje diablicą, jej zadaniem jest pozyskać jak najwięcej dusz, co nie jest łatwe, bo musi się targować o nie z aniołami. Dostaje także piękną rezydencję i do pomocy przystojnego diabła Beletha. Jednak Wiki nie potrafi pogodzić się z tym, co się stało i ciągłe wraca na ziemie, pragnie także zawalczyć o Piotrka, w którym się podkochuję.

Muszę powiedzieć, jeśli piekło tak wygląda to ja, jak najbardziej chce tam. Autorka świetnie je przedstawia, odchodzi od tego "tradycyjnego" piekła i pokazuję nam czytelnikom, że w piekle jest niezła zabawa. Wykreowała cudownych piekielnych bohaterów. Uwielbiam ich wszystkich. Azazela i jego manie, że byłby lepszy od każdego oraz to jakim jest dobrym manipulatorem. Kleopatre, że jest władcza, zadziorna i ma szalone pomysły. Belatha za to, że jest Belethem ;). Nawet główną bohaterkę polubiłam, a to jest dużo, tylko Piotruś nie bardzo przypadł mi do gustu.

Strasznie podoba mi się humor w tej książce oraz to jak autorka wplata w nią różne smaczki. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu dojdzie do mnie paczka, w której są kolejne dwa tomy. Jeśli będą, tak dobre to ja nie wiem, czy chcę tak szybko kończyć tę serię. I jak najbardziej jestem z tymi osobami, które chcą kolejnego czwartego tomu. Po Szeptusze i Ja, diablicy mam zamiar zapoznać się z każdą z książek tej autorki.

Zachęcam was bardzo gorąco do zapoznania się z książkami pani Katarzyny Bereniki Miszczuk. A jeśli znacie jakiegoś fajnego polskiego autora/autorkę to chętnie zapoznam się z jego twórczością, bo coraz częściej mam ochotę na coś z naszego własnego podwórka.


Pozdrawiam i życzę wam zaczytanego dnia ;)

piątek, 29 lipca 2016

W kilku słowach wspólnie z Tatianą o: Promyczku - Kim Holden


Tytuł: Promyczek
Autor: Kim Holden 
Cykl/Seria: Promyczek (tom 1)
Wydawnictwo Filia
Liczba stron: 586

Moja ocena: 8/10


Hej! Mam dla was kolejną wspólną recenzję z Tatianą z bloga Lost in my Books. A na dole recenzja dla tych którzy wolą ją obejrzeć niż przeczytać ;) ! Zapraszam !

1. Którego bohatera polubiłaś najbardziej?  
Całą moją sympatię przelałam na Gusa jest to przyjaciel głównej bohaterki Kate. Co by nie robił, ja kibicowałam, mu do samego końca i trzymałam za niego kciuki. Kto nie chciałby takiego przyjaciela, który jest tak opiekuńczy i wskoczył za nami w ogień? Hmm

2. Które rozdziały czytało ci się lepiej z perspektywy Kate czy Kellera?        
Zawsze bardziej podobały, mi się rozdziały, gdzie narratorem jest chłopak, ale w tej książce nie potrafię, wybrać kogo rozdziały czytało mi się lepiej. Czytając tę książkę, czułam się jakbym płynęła.

3. Czy książka cię wzruszyła?    
Tak. Książka w niektórych momentach nie raz wycisnęła kilka łez. Muście wiedzieć, ze mnie ciężko wzruszyć, ale coraz więcej jest takich książek, którym się to udaje.                                    

4. Co sądzisz o fabule, ciekawa czy nudna i przewidywalna?        
Muszę przyznać, że były takie sytuacje, że wiedziałam co, się wydarzy, ale nie można powiedzieć, że Promyczek jest nudny. Książka sprawia, że czytelnik chce więcej i choć może podejrzewać, jak historia się skończy, to w głębi serca pragnie, innego zakończenia.

5. Czy było coś co nie podobało ci się w książce? 
Jedną taką małą rzeczą było jedno nadużywane słowo. MŁODY. Sama nie wiem, czemu tak bardzo ten zwrot do innych bohaterów używany przez Kate tak mnie irytował.                                         

6. Co cię skłoniło do kupienia książki?       
Niestety nie mogę, powiedzieć co mnie skusiło, bo Promyczka kupiłam tak samo, jak Grima. Praktycznie w ciemno.                       

7. Czy sięgniesz po 2 część, czyli historię Gusa? :)
Na pewno sięgnę go drugi tom. Bardzo ciekawi mnie co stało się z Gusem. Nie mogłabym sobie odpuścić akurat jego historii.

Recenzja dla opornych ;P


wtorek, 26 lipca 2016

W kilku słowach o: Grim. Dziedzictwo światła - Gesa Schwartz


Tytuł: Grim. Dziedzictwo światła
Autor: Gesa Schwartz
Cykl/Seria: Grim (tom 2)
Wydawnictwo Jaguar
Liczba stron: 692

Moja ocena: 5/10

Witam was po tygodniowej przerwie. Jadąc do Polańczyka, miałam wrażenie, że nie będzie dane mi wiele przeczytać i niestety się nie pomyliłam. Przeczytałam tylko jedną książkę, drugi tom Grima i nie mam pojęcia co o niej myśleć.

Początek oraz dalsze rozdziały czytało się dość przyjemnie, ale chyba po czterysta pięćdziesiątej stronie miałam po prostu dość tego wykreowanego świata, jego bohaterów oraz przydługich opisów. Kilkaset ostatnich stron były naprawdę ciężkie.

Czytając książkę, miałam wrażenie, że autorka pisze drugi tom schematem, w pierwszym tomie nie byłam w stanie tego wyłapać, ponieważ, dopiero co zapoznawałam się z tym, jak pisze autorka, ale już w drugim tomie ten schemat strasznie rzucał się w oczy. Mamy pewne wydarzenia, które zmuszają naszych bohaterów do podjęcia podróży po coś, co umożliwi im pokonanie swojego wroga, ale to coś jest praktycznie nie osiągalne, owiane tajemnicą, legendą, ale potem z czasem pewnym szczęśliwym trafem nagle to odnajdują, potem nastaje walka i koniec.

Jeśli chodzi o bohaterów to Grim oraz Mia grzali mi na nerwach koncertowo, brakowało mi także tego nadpobudliwego Remiego, który w tym tomie tez był nijaki, pojawił się Jakub, który sam raczej nie mógł uratować całej książki. Dalej miałam problem z tym, kto jest kim i co on do całej historii wnosi. Po przeczytaniu tej książki mam mętlik w głowie, czuje, że pierwszy tom i drugi mieszają się z sobą. 

Naprawdę nie mam pojęcia jak w ogóle ocenić tę książkę, a także nie wiem co zrobić z tą trylogią. Czy warto zabierać się za ten ostatni tom? Jeśli czytaliście to może uda wam się mnie jakoś przekonać, że jednak warto, dokładnie ten sam problem mam z dalszym kontynuowaniem Szklanego tronu.

Tutaj możecie zobaczyć recenzję pierwszego tomu

piątek, 15 lipca 2016

W kilku słowach o: Rewizji - Remigiusza Mroza


Tytuł: Rewizja 
Autor: Remigiusz Mróz 
Cykl/Seria: Joanna Chyłka
Wydawnictwo Czwarta Strona
Liczba stron: 624
Moja ocena: 6/10

Rewizję udało mi się zdobyć na targach książki w Warszawie, stojąc w kolejce do autora, poznałam wspaniałą Ninę i jej mamę, w ogóle, jeśli chodzi o targi to, było niesamowicie, ale nie o tym teraz, wracając do książki.

Rewizja niestety trochę u nie przeleżała, ale to nic, jeśli weźmiemy czas, jaki leży na mojej półce Pani Noc, dalej nieprzeczytana. Ja po prostu, wiem, że te książki mogą być naprawdę dobre, przez to czekam na idealny moment, kiedy mogę w końcu po nie sięgnąć. I tak właśnie było z Rewizją, po Grimie czułam, że muszę przeczytać coś, co mnie oderwie od świata magii, gargulców, wielu bohaterów, którzy namieszali mi w głowie.

Kolejny tom o Chyłce i Oryńskim, ale niestety nie po tej samej stronie. W brutalnym mordzie giną żona i córka pewnego Roma. Mężczyzna zostaje oskarżony i z każdym dniem jest coraz gorzej. Musi walczyć o uniewinnienie oraz o siebie, co nie jest łatwe, kiedy się jest Romem.

Przez Rewizje praktycznie zarwałam noc, brałam z niej pełnym garściami to, co mi dawała, ale w niektórych momentach miałam ochotę wyciągnąć z książki Chyłkę i ją trzepnąć. We wtedy pisałam do Tatiany, kiedy w końcu trochę ponarzekałam, zabierałam się za nią z powrotem. Żałuję tylko tego, że tak szybko ją przeczytałam. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom, który na pewno kupie, nie wiem nawet czy nie z pierwszym, bo mój egzemplarz został utopiony, nad czym ubolewam.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Gościnna recenzja z Tatianą książki "Grim. Pieczęć ognia" - Gesa Schwartz ( pierwszy filmik)


Dzisiaj mam dla was dość nietypową recenzję, nie pisaną, a nagraną pod wpływem impulsu. Mam nadzieje, że wam się spodoba i będziecie wyrozumiali za te lekkie potknięcia. Strasznie się stresowałam. ;) 


Obserwatorzy

Lubisz to?