wtorek, 8 listopada 2016

W kilku słowach o: Nomen omen - Marta Kisiel


Tytuł: Nomen Omen
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo Uroboros
Liczba stron: 347
Moja ocena: 5/10

Kiedy przeczytałam, Dożywocie byłam zachwycona, ale niestety nie mogę tego powiedzieć o Nomen Omen, nie była zła, ale nie zrobiła na mnie takiego dobrego wrażenia jak Dożywocie.

Pisząc teraz recenzję, nie mam pojęcia, od czego zacząć, od samej książki, od bohaterów czy może od okładki i o ilustracjach. Najłatwiej zacząć od ostatniego, cała grafika w książce jest naprawdę ładna, ciężko oderwać wzrok od niej, dokładniej tak samo jest w Dożywociu i w jej drugim tomie.

Mam problem z fabułą, bo mam pustkę w głowie, jakiś taki zarys się fabuły rysuje, ale nic poza tym, nie zapadło mi jakoś szczególnie w pamięć. Czytając Nomen omen, nie mogła w ogóle się kupić na tym, co się dzieje w książce.

Salomea Przygoda ucieka do Wrocławia od swojej dziwnej rodziny. Niestety dziewczyna trafia spod deszczu pod rynnę. Jej nowy dom wygląda, jakby został wyciągnięty z jakiegoś horroru, prowadzony przez trzy bliźniaczki w podeszłym wieku i papugę. W telefonie słychać głosy, radio też coś się przebija, na internecie pojawiają się jakieś łacińskie zdania. Aby tego było mało, jej młodszy brat zwala się jej na głowę i pewnego dnia próbuję ją utopić.

Jeśli miałabym wybrać kogoś z nich, kto mi się najbardziej spodobał to Niadaś. Niadaś jest bohaterem, któremu trzeba wszystko tłumaczyć, jest zapalonym graczem, a także bardzo łatwo zdobywa sobie przychylność innych. Jego relacja z siostrą sprawia, że książka ma humor, bo sama główna bohaterka może irytować.

Nie jest to raczej moja ulubioną książka tej autorki, ale nie będę wam jej odradzać, jeśli macie, tylko ochotę poznać przygody Salki Przygody to was do tego zachęcam.

Obserwatorzy

Lubisz to?