Autor: Kiera Cass
Tytuł: Rywalki
Liczba stron: 333
Wydawnictwo Jaguar
Moja ocena: 5/6
Na początku niepewnie podchodziłam do tej książki, przez to, że praktycznie w każdej recenzji, którą oglądałam bądź czytałam, książkę porównywano do Igrzysk śmierci, które tak na marginesie uwielbiam, ale dużo książek, które były do nich porównane, nie podobały mi się, więc dałam sobie spokój z podobnymi książkami. Do przeczytania Rywalek zachęciła mnie moja kochana Weronika, która przez tę książkę przeszła jak burza, co zdarza się bardzo rzadko oraz potrzebowałam czegoś, co nie wrzuca w taki wir uczuć. Książka na początku, zaraz po After wydawała mi się cukierkowa, co oczywiście jest błędem w moich odczuciach.
W świecie Americii, ludzie tak jak w Igrzyskach śmierci, są podzieleni na klasy. Dziewczyna jest piątką, czyli jej rodzina to artyści, w ich rodzinie raz jest lepiej raz gorzej, niestety nie można tego powiedzieć o rodzinie Aspena, chłopaka Ami. On i jego rodzina to szóstki. W kraju organizowane są Eliminację, trzydzieści pięć dziewczyn zostało wylosowanych, by walczyć o zostanie żoną księcia Maxona. Każda z dziewczyn marzy o tym, by to właśnie ona została żoną księcia, ale nie Ami. Dziewczyna robi to dla siebie i rodziny, bo dzięki temu jej rodzina zyska możliwość niemartwienia się, co będzie za miesiąc czy za dwa.
Porównanie do Igrzysk śmierci spowodowało, że oczekiwałam sporo brutalnych scen, ale nie dostałam tego i w sumie to może i dobrze. Właśnie książki potrzebowałam po After.
Czytając, nie byłam po stronie ani Aspena, ani Maxona, dopiero w połowie poczułam dużą sympatię do Maxona, ale także było mi szkoda Aspena, że musi przez to wszystko przechodzić.
Przez to, że książka ma tak wspaniałą okładkę oraz historię, mam straszną chrapkę na nią i zastanawiam się nad kupnem osobistego egzemplarza. Nie mogę doczekać się, kiedy poznam dalszy ciąg historię tej trójki.