Tytuł: Mistrz i Małgorzata
Autor: Michaił Bułhakow
Cykl: -
Wydawnictwo Rebis
Liczba stron: 523
Moja ocena: 4,5/ 6
Raczej do lektury szkolnych nie bardzo mnie ciągnie, więc kiedy dowiedziałam się, co mamy do przeczytania, pomyślałam: "Boże! Czemu wymyśliłeś lektury! Znowu jakaś nuda." I teraz powinien ktoś mnie w rzyć kopnąć, jakby to Geralt powiedział. Muszę przyznać, że nie źle się pomyliłam, przy tej książce i takich bohaterach, nie da się nudzić, no dobra może troszeczkę.
Moskwę odwiedza szatan Woland oraz jego świta: z kotem Behemotem, z Azazellem, z Abadonną, z Hellą oraz z Korowiowem-Fagotem. Gdzie pojawią się nasi niezwykli goście, to zawsze coś się wydarzy, a to utrata głowy, a to biegające panie w samej bieliźnie lub też kilka osób zaśpiewa chórem i skończyć nie będą mogli oraz rożne inne niesamowite wydarzenia.
W książce mamy również wplecioną historię o Poncjuszu Piłacie, a w drugiej części poznamy bliżej Małgorzatę, jak i wcześniej wspomnianego Mistrza. Kiedy poznajemy Małgorzatę strasznie tęskni za swoim Mistrzem. Chce mieć pewność, co z nim się stało, taką możliwość daje jej jedna osoba ze świty diabła, ale wcześniej kobieta musi się z nim spotkać.
Książka ogólnie mi się podobała, choć chwilami trochę się nudziłam, a potem znów nabierała tempa i wtedy musiałam się mocno skupić nad tym, co w danej chwili czytam. Niekiedy także musiałam, zamknąć książkę i odłożyć, przez co dość długo ją czytałam. Bardzo podoba mi się okładka książki, te kocie oczy są niesamowite.