wtorek, 28 marca 2017

Czytam mange: Kamisama Hajimemashita - Julietta Suzuki


Tytuł: Jak zostałam bóstwem?! 
Tytuł oryginału: Kamisama Hajimemashita
Autor: Julietta Suzuki
Seria: Jak zostałam bóstwem?!
Wydawnictwo Studio JG 
Moja ocena: 9/10 

Ohayo!

Dzisiaj mam dla was kolejną mangę oraz anime, o którym chciałabym wam troszkę opowiedzieć, a może dzięki temu będziecie chcieli się z nimi zapoznać. Byłaby wtedy naprawdę, szczęśliwa, jeśli ktoś z was zapałał równie szaleńczą miłością do mang oraz anime.

Dzisiejszym tytułem jest Jak zostałam bóstwem?! autorstwa Juliett Suzuki, najpierw poznałam anime, w którym zakochałam się, od pierwszego odcinka wpadłam, na ten tytuł szukając, jakiegoś ciekawego anime po Diabolik Lovers. Z Jak zostałam bóstwem?! mam podobny problem, jak przy Kuroshitsuji, bo nie mam pojęcia co bardziej mi się, podobało anime czy może jednak manga, ponieważ manga nieznacznie się różni od anime. 

Anime oraz manga opowiada o nastoletniej Nanami Momozono, która nie ma lekko w życiu. Pewnego dnia jej ojciec zostawia ją z długami i znika, po czym dziewczyna zostaje eksmitowana ze swojego mieszkania i zostaje bez dachu nad głową. Nie ma żadnej innej rodziny do której mogłaby się udać. Nanami tego samego dnia ratuje dziwnego mężczyznę w parku przed psem. Mężczyzna o imieniu Mikage oferuje jej swój dom, przed odejściem pozostawia jej mapę oraz całuje ją w czoło. Dziewczyna jest oszołomiona, ale postanawia udać się na podany adres. Okazuje się, że to nie jest zwykły dom, ale świątynią, a Mikage okazuje się zbiegłym bóstwem, które naznaczyło dziewczynę jako swojego następcę. W świątyni zamieszkuje Tomoe, który jest chowańcem Mikage, nie ma zamiaru usługiwać nowej pani, która jego zdanie jest zasłaba, aby być bóstwem.

Anime, jaki i manga zauroczyła mnie swoim poczuciem humoru, a także cudownymi postaciami oraz kreską. Chyba nie ma bohatera, którego bym nie lubiła. Każda postać coś wnosi do fabuły, ma swoją historię, która poznajemy mniej lub bardziej. Moim największym faworytem jest Tomoe, który skradł mi serducho całym sobą. Kreska w mandze na początku jest dość prosta, dopiero z kolejnymi wydarzeniami staje się coraz ładniejsza, może nie jest tak szczegółowa, jak w Kuroshitsuji, ale też jest bardzo ładna. 



Za sobą mam już dziewiąty tomik mangi oraz wszystkie odcinki anime. Mam nadzieje, że nie będę musiała długo czekać na kolejny tomik, a jeśli chodzi o anime to ostatnie odcinki wcisnęły mnie w fotel i potem ciężko było mi się skupić na kolejnym anime. Mam nadzieję, że choć trochę was zachęciłam do zapoznania się z tym tytułem.


Obserwatorzy

Lubisz to?