Tytuł: Noce w Rodanthe
Autor: Nicholas Sparks
Seria/Cykl: Wszystkie Kolory Miłości
Wydawnictwo Albatros
Liczba storn: 252
Moja ocena: 3,5/6
Noce w Rodanthe zaczęłam czytać praktycznie zaraz po Kuracji Samobójców, która mi się średnio podobała, czegoś mi brakowało w niej i szukałam po niej czegoś łatwego i przyjemnego, a także liczyłam, że uda mi się wykorzystać wolny czas od Magdy, że będę się zaczytywać, pisać posty w spokoju, ale nie potrafię się skupić, czuje, że w domu jest po prostu za cicho. Dlatego też padło na jedną z książek Nicholasa Sparksa, wydawało mi się, że to dobry wybór, jego książki co prawda, są pisane w schemacie, ale poruszają i dają w wiarę, że może być dobrze.
Andrienne poznajemy jako staruszkę, która opowiada swoją historię, swojej córce. Andrienne była samotnie wychowującą matką, trójki dzieci. Kiedy jej były mąż, zabiera dzieciaki do siebie, dostaje propozycje od swojej przyjaciółki, która prosi ją, aby przypilnowała jej zajazdu i jedynym gościem, który ma się tam pojawić. Paul oraz Andrienne wiele przeżyli, co ich do siebie zbliża, ale niestety mają tylko kilka dni dla siebie. Gdy Paul musi wyjechać, postanawiają korespondować ze sobą, a kiedy minie rok, zaczną wspólne życie.
Noce w Rodanthe nie były idealne, to tak książka na raz, o której z czasem można zapomnieć. Daleko jej do Ostatniej Piosenki niestety, ale nie zrażajcie się zachęcam was do zapoznawania się z książkami Nicholasa Sparksa.