Strony

wtorek, 18 grudnia 2018

W kilku słowach o: Małe życie - Hanya Yanagihara


Tytuł: Małe życie
Autor: Hanya Yanaihara
Wydawnictwo W.A.B.
Liczba stron: 815
Moja ocena 10/10

Hej.
Dzisiaj chciałabym trochę opowiedzieć wam o Małym życiu autorstwa Hanya Yanagihary, książce, która wielokrotnie powodowała u mnie płacz, ale także i zachwyt. Powieści ta powodowała u mnie tak skrajne emocje, że w niektórych momentach chciałam ją wyrzucić przez okno, a zarazem wzbudzała we mnie niepohamowany zachwyt. Małe życie na mojej półce czekało bodajże rok, ogromnie się cieszę, że przeczytałam ją teraz. Wydaje mi się, że to był najbardziej odpowiedni czas na tak mocną pozycję. Nie wiem, czy to będzie recenzja, czy tylko moje odczucia po tej książce, bo ciężko jest mi się pozbierać po niej, nie jestem w stanie opisać jej fabuły tak, aby niczego nie zdradzić, więc wyjątkowo nie będę się dzisiaj w to bawić.

Przejdę więc od razu do bohaterów. Willem, boże dlaczego...! Mieć kogoś takiego jak on, przy swoim boku, bajka. Tylko niestety nie miał łatwo, nie wiem, czy potrafiłabym tak jak on, być, tak uparta w swoim dążeniu, przez długi czas nie dostawał odpowiedzi od Jude na zadane mu pytania, dopiero po latach Judy był, w stanie mu odpowiedzieć.

Moją sympatię nie tylko Willem dostał, ale także Andy i przybrany ojciec Jude, Harold. Uwielbiam w książkach i nie tylko, postać kochającego ojca, który dla swojego dziecka jest, w stanie zrobić wszystko, kiedy nieporadnie próbuje okazać swoją ojcowską miłość i inne podobne rzeczy. Wracając do tematu, został nam główny bohater Jude, w którym znalazłam ziarno siebie. Jude jest postacią, którą chce się bronić przed całym złem tego świata, ale także chwycić go za ramiona i powiedzieć mu, że to nie z nim jest coś nie tak, ale ze światem i żeby się obudził.

Co najbardziej mnie  bolało w tej książce? Oczywiście przeszłość i wydarzenia z życia Jude, ale także zachowanie głównego bohatera do samego siebie, wmawiania sobie, że na dobroć i szczęście nie zasłużył, było takie znajome, że aż bolesne. Momenty wytchnienia pomiędzy jedną tragedią a drugą, były jak sen, z którego się budzimy razem z bohaterem i wracamy do koszmaru. Zbyt wiele cierpienia jak dla jednej osoby i zastanawianie się, czy aby przypadkiem to nie za dużo?

Jude — powiedziałem — dlaczego ty to sobie robisz? Milczał długo. Ja też. Słuchałem morza. Nareszcie się odezwał. - Z kilku powodów.
- Na przykład?
- Czasami czuję się tak źle, tak bardzo się wstydzę, że muszę poczuć to fizycznie — zaczął i spojrzał na mnie, zanim znowu spuścił wzrok. - A czasami jest tak, że czuję za dużo i chciałbym nie czuć nic... To pomaga opanować uczucia. No a nieraz to robię, bo czuję się szczęśliwy i muszę sobie przypomnieć, że nie powinienem.

Jeśli szukacie dużej dawki emocji, to jest książka dla was, 815str ładunku mieszanki emocji. Zachęcam was gorąco do zapoznania się z Małym życiem, nie wiem, czy jestem masochista, czy nie, ale wiem na pewno, że nie raz zajrzę do książki.